niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 2.



 Poniedziałek, przerwa między matematyką a fizyką:

-Cześć Emm,jak Ci poszedł sprawdzian? - Przez ten spóźniony autobus nie zdąrzyłysmy nawet chwilę porozmawiać.
-No wiesz,nienawidze zaczynać pierwszą matematyką,więc jakoś tak średnio chyba. Poza tym Pani Moore cały czas się na mnie gapiła. To było straszne, wyglądała jakby normalnie wczoraj zjadła za mało snikersów a dzisiaj chciała  wyrzucić przez to swój cały gniew na mnie. - Pomimo tego,że nasza matematyczka właśnie przechodziła obok nas nie mogłam powstrzymac się od śmiechu, Emm to jednak potrafi rozbawić człowieka.
-Ty jak coś palniesz... to poprostu jakiejś głupawki dostaje.
-Zawsze do usług! Idziesz dzisiaj na mecz?
-A jakby inaczej! Miałam Ci powiedzieć wczoraj,ale jakoś tak nie było nastroju. Wiesz,że w sobote jak wracalam do domu wpadłam na takiego chło..
-Na kogo? Przystojny? Ile ma lat? Mieszka w LA?
-Tak właściwie to chyba powinnaś go kojarzyć, taaki Niall z zespołu One Direction. Dałam mu swój numer i dzisiaj razem jedziemy na mecz, nie miałam nawet możliwości odmówić, bo się rozłączył, a jak już lejkersi wygrają to powiedział, że jak chce  może mnie zapoznać z chłopakami. Prosze, prosze, prosze, chodź z nami!
-Mhm,no to nieźle. W końcu kogoś poznałaś! Poszłabym z wami, ale dzisiaj gramy w noge o 19, więc raczej się nie wyrobie, ale innym razem napewno musisz mnie z nim poznać.
-No nie ździw się, jak to bedzie jeszcze w tym tygodniu.
-Mam nadzieje! - powiedziała Emm - Lepiej chodźmy już na fizyke, mamy dokladnie 30 sekund!
-No uważaj, już biegne.

 Godzina 17

  Aparat spakowany. Włosy uczesane. Ubrania wybrane (bluzka meczowa LA Lakers,czarne rurki i czapka). Zostało już tylko czekać na Nialla. Żałuję ,że nie ma tutaj Emm, napewno byłoby zabawniej. Mam nadzieje, że nie obrazi się ani nic, że nie ma mnie na jej meczu. Tak bardzo chciałabym w końcu zobaczyć jak gra, ale zazwyczaj zawody odbywają się akurat w trakcie meczów lejkersów, więc nie mam wyboru, zostaje mi tylko czekać na jakieś pokazy sportowe, albo sparingi w szkole w czasie lekcji. Byłoby pięknie, gdyby akurat mecz był na matematyce, poprostu dzien bez matematyki jest dniem udanym! Spojrzałam na mój fioletowy zegarek, wskazówki pokazywały godzinę 17.24 no nic, pójdę objrzeć może jakieś kreskówki, uwielbiam Króla Lwa. Zawsze płacze pod koniec tego filmu,zawsze.

 30 minut poźniej.

 -Sue, ktoś chyba do Ciebie przyjechał, otwórz bo ja mam włosy całe w farbie i nie zejdę na dół!
 -Nie pofarbuj tylko znowu załej łazienki, bo tata Cie zabije. Ja wychodzę, pa !
 -Nie wracaj mi po 22! Uważaj na siebie!
 -Jasne, jasne, bedę jak zawsze, ja lecę.

 *****

-Łał, w rozpuszczonych włosach jest Ci jeszcze ładniej, niż w koku, a myslałem że lepiej już się nie da. - odezwał się Niall kiedy tylko mnie zobaczył, lekko się zarumieniłam.
-Jasne, jestem taka piekna,że chyba zostanę modelką. Weź nie żartuj. Tak w ogóle to cześć.
-No hej, jedziemy ?
-Mecz się zaczyna za jakies 15 minut, a ja jeszcze musze się rozpakować więc chyba musimy.
-Już się robi,wsiadaj!
-Drzwi to już modelce nie otworzysz? Pfff,no wesz co ? - udawałam obrażoną
-Tak się w Ciebie zapatrzyłem, ze z wraznia zapomniałem, wybaczysz? - zrobił tą swoją "słodką minę", uśmiechnął się szeroko i lekko uniusł brwi.. no i  weź tu sie z niego nie śmiej.
-Oczywiście, dla Ciebie wszystko. - Podszedł powoli i otworzył mi drzwi, charakterystyczne machając przy tym ręką. Znamy się dopiero kilka dni, ja już złapalismy ze sobą świetny kontakt. Nie jest tak źle, jak myslałam.

 NA HALI.

 Siedziałam już na swojej ławce. Zobaczyłam, że wszystkie 5 par oczu One Direction są ku mnie zwrócone. Uśmiechnęłam sie tylko i szybko odwróciłam wzrok. Ciekawe  kiedy przestaną się gapić. Gratuluję Nialler, co im takiego powiedziałeś? Ale co? Przegrywamy? Jak to? Z Boston Celtics? Poważnie? Oni sobie chyba nie zdają sprawy z tego,że jak tego meczu nie wygrają,to nie wejdą do rundy play-off. Chociaz muszę przyznac, że Celtics jest w tym sezonie zaskakująco dobre. Za to lejkersi coraz bardziej się opuszczają...
 KONIEC MECZU. Syrena końcowa. Wynik 98:97 Przegraliśmy. No poprostu nie wierzę. 1 punkt a tak wiele znaczy. Chociaż według mnie zawodnik Celtics stanął na linię boiska w jakiejś 4 sekundzie do końca. Punkty nie powinny być zaliczone. Szkoda, że moje zdanie już nic nie zmieni, trudno. Na mecze i tak bedę chodzić nie ważne z kim i kiedy.

-Sue, Sue, czy ty to rozumiesz, przegralismy, a ta końcówka...No poprostu szału dostawałem jak nie trafiali tych rzutów wolnych!-bulwersował się Niall
-A ten zawodnik Celtics, widziałeś co on zrobił? Wyszedł za linię jak nic! Porażka!-szybko mu odpowiedziałam.
-Yhkym, Blondi może byś nas przedstawił, czy coś?
-Louis lejkersi przegrali, a ty mi tutaj o takich rzeczach gadasz?
-Oj weź przestań, następny wygrają! Tak czy inaczej jestem Lou. - Brunet podał mi rękę na przywitanie. Reszta postąpiła tak samo.
-To jak, gdzie idziemy?-spytał się Niall.
-Chwilka, stańcie jeszcze wszyscy razem, to zrobie Wam zdjęcie na moją stronę!
-Ja chcę być na przodzie, jestem najbardziej seksowny z Was wszystkich.-wkrzyczał Zayn
-Jaki ty jesteś zabawny, nikt nie ma piękniejszych loków od samego Harrego Stylesa.
-Ja uważam jednak, że to ja powinienem stać na przodzie, ponieważ mam na sobie koszulkę LA Lekrs, a że zdjęcia są z meczu to powinno widać, że jesteśmy kibicami. Po was tego nie można stwierdzić.-Niall mówił powoli i dokładnie, udając poważnego,jednak po krótkiej chwili przeraźliwie głośno wybuchnął śmiechem.
-Dobra, dobra. Ustawcie się wszyscy w rządku, będzie najsprawiedliwiej.
Po krótkiej chwili szliśmy już razem do samochodu śmiejąc się ze zdjęcia jakie udało mi się zrobić.
-Jakieś propozycje co do miejsca? Ja to bym poszedł na Pizze,- zaproponował Ni.
-Hawana Club!-odezwał się Zayn.
-Może do kogos do domu?-zapytal się Liam.
-U mnie nikogo nie ma, zresztą jak zawsze, chyba zapomnieliście że niedawno się przprowadziłem i teraz mieszkam sam!-pochwalił się Louis.
-Myśle, że to byłby dobry pomysł, to jedźmy bo za jakieś 2h być w domu. Mam jutro szkołe.
-O własnie, miałem Wam powiedzieć, że jutro na 14 mamy wywiad.-oznajmił chłopakom Liam

  *****

-Wysiadamy. - Harry zatrzymał samochód i otworzył mi drzwi. Louis rzucił się na loczka i zaczął płakać, że jago dom znikął. Nie wiadomo czemu byliśmy w wesołym miasteczku. Uwielbiałam to miejsce!
-Skoro już tu jesteśmy, to ja ide z Zaynem do "strasznego domu".-powiedział blondyn.
-Została juz tylko nasza 4 to może pójdziemy na tamtą kolejkę?-wszyscy przystanelismy na propozycję Liama i poszliśmy w kierunku Rollercoastera. Po jakiś 15 minutach stania w kolejce znaleźlismy się już na swoich miejscach. Ja byłam w wagonie z Lou, a Harry z Liamem. Jechalismy zoraz wyrzej i wyrzej. Pomimo tego, że byłam tu już dużo razy, jak zwykle bałam się. Chyba nie byłam w tym sama. Poczułam, jak ktoś przytula się do mnie tak bardzo, że prawie łamie mi żebra.
-Louis! - wydarłam się - To boli !- brunet zignorował to, w takim razie przytuliłam się do niego tak somo jak on do mnie. Przynajmniej nie bałam się już, że wypadnę z wagonu, albo Bóg wie co. Przez ten krótki czas zdążyłam poczuć jego prefumy. Pachniał nisamowicie.
-Sue, przepraszam. Straszne się bałem! Wybaczysz? - wygladał tak, jakby się miał zaraz popłakać. Zaczęłam śmiać się z niego jak głupi do sera. - To wcale nie jest zabawne. Z resztą Ty też się bałaś. - nie dawał za wygraną.
-Dobrze już dobrze, przecież nic się nie stało. Chociaż następnym razem możesz troche lżej mnie ściskać.
-Mhm, to bedzie następny raz. Już się nie mogę doczekać!
-Tego nie powiedziałam, zobaczymy.
Potem przez jeszcze jakieś 1,5h chodziliśmy po wesołym miasteczku, śmialiśmy się ze wszystkiego. Nie wiem nawet kiedy dołączył do nas Niall z Zaynem, naprawdę świetnie się z nimi wszystkimi dogadywałam. W miedzy czasie chłopcy rozdali też kilka autografów fanom. Czas naprawdę szybko leciał. Musiałam już wracać do domu, jutro mam szkołę. Wytłumaczyłam to chłopakom po czym zaczęliśmy się zbierać. Harry usiadl za kierownicą i podwiózł mnie pod sam dom. Szybko się pożegnałam. W drzwiach zobaczyłam moją usmiechnieta mamę. Najwyraźniej musiała nas usłyszeć. To nie moja wina, że ta banda idiotów musi się tak głośno śmiać poprostu ze wszystkiego...


                                                                                                        

Jeny, znowu nie jestem jakoś zadowolona z tego rozdziału.
Sama już się we wszystkim troche gubię.
Mam nadzieje, ze zrozumiecie, bo to jednak mój pierwszy blog ;)
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania i dodawania siebie do obserwatorów. xx






2 komentarze:

  1. Łaaaał! Naprawdę super rozdział! Czekam na kolejny i kolejny i kolejny, xx

    OdpowiedzUsuń
  2. i też płacze pod konie Króla Lwa ;C

    OdpowiedzUsuń