niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3.










 Odjechali. Weszłam do domu, cały czas czułam na sobie spojrzenie mojej mamy. Po jej oczach widziałam, że jest trochę zdenerwowana.
-Ja to jednak mam dobrze wychowaną córkę, zawsze wraca na czas. - wyczułam lekki sarkazm w tych słowach.
-Oj mamo, weź przestań, spóźniłam się tylko godzinę. Świetnie się bawiłam.
-W takim wypadku, następnym razem idę z Tobą. - od razu jej mina zmieniła się na bardziej "Uważaj na siebie, bo jak nie to będę Cię pilnować na każdym kroku."
-Zobaczymy! Jest coś do jedzenia? Prze te wszystkie rollercoastery zgłodniałam. Aaa i zapomniałabym, zajmuję sobie końcówkę szarlotki! - poszłam do swojego pokoju po drodze jeszcze zauważając lekki uśmiech na twarzy mojej mamy. Wiedziałam, że nie będzie z nią problemów. Na górze jak zawsze był bałagan, rzuciłam się na łóżko i nie wiem nawet kiedy zasnęłam...

  8.38 następnego dnia:

Świetnie, nie dość, że za jakieś 20 minut zaczynam pierwszą lekcje historią, to jeszcze wczoraj od razu po przyjściu zasnęłam nic nie robiąc do szkoły. Nic nie umiem. Bez sensu przecież, żebym potem chodziła pisać drugi raz dzisiejsze sprawdziany, a do tego mieć z nich jedynkę. Wpadłam na pewien pomysł, więc od razu zadzwoniłam do Emmy:
-Mam nadzieje, że nie weszłaś jeszcze do szkoły? Mam propozycje nie do odrzucenia!
-Właśnie wychodzę z domu. - odpowiedziała jeszcze zaspanym głosem.
-Widzę, że nie tylko ja tutaj trochę zaspałam. - wiedziałam już, że zgodzi się dzisiaj na małe wagary. -To kierunek mój dom, jak będziesz to pomyślimy co będziemy robić.
-Jesteś pewna?
-Serio, jeszcze się pytasz?
-W sumie, to znam odpowiedź. Zaraz będę.
-Ile razy jeszcze mam ci mówić, że cie kocham? Ratujesz mi życie. - odetchnęłam z ulgą..
-Pewnie jeszcze dużo. Do zobaczenia! - rozłączyła się.
Po 30 minutach szłyśmy już w stronę naszego ulubionego centrum handlowego. Ustaliłyśmy, że jak przypadkowo kogoś spotkamy powiemy mu, że dzisiaj wyjeżdżamy i poszłyśmy zrobić jakieś zakupy, a wracamy jutro rano. Minęły już dwie godziny. Na szczęście żaden znajomy nauczyciel nas nie widział. Chodziłyśmy głównie po sklepach z butami, ja szukam jakiś nowych "najek", a Emm butów do nogi. Nie znalazłyśmy nic ciekawego, a jednak tak się zmęczyłyśmy, że postanowiłyśmy zajść gdzieś usiąść i pomyśleć co dalej. Nie lubię zatłoczonych miejsc, a że w C.H wszędzie było pełno ludzi wyszłyśmy na zewnątrz i udałyśmy się w stronę najbliższej kawiarni. W końcu znalazłyśmy Lunch&Breakfast. W środku było jakieś 10 osób, a lokal był naprawdę duży. Zamówiłyśmy sobie po napoju i kawałku ciasta i poszłyśmy zająć miejsca. Po drodze zaciekawiło mnie dwóch chłopaków przytulających się. Jeden obejmował ręką bruneta,
a ten trzymał głowę na jego ramieniu. Skądś kojarzyłam te włosy. Czy ja kiedyś nie wpa...
-Niall, przestań brzuch mnie już boli od śmiania się. - Słyszałam Zayna, tak to na pewno byli oni. Ale razem? Pociągnęłam Em za rękę i szybko do nich podeszłam.
-No cześć, nie przeszkadzam? - Wymienili się spojrzeniami. Niall od razu poczerwieniał. Teraz siedzieli już wyprostowani z rękoma na stole udając, że cały czas pili shake'a.
-Yyyy..No wiesz..No..W sumie to nie. - Blondyn zaczął się jąkać.
-Nudzimy się. Może usiądziecie z nami? - Zaproponował Zayn.
-Ale czy wy... - Nie było mi dane dokończyć zdania.
-Siadajcie, przecież nie będziecie tak stały. Nie powinnaś być w szkole?
-Dzisiaj nie.-szybko odpowiedziałam brunetowi-Poznajcie Emme.- chłopcy podali jej rekę na przywitanie, Em uśmiechnęła się lekko i po chwili już rozmawialiśmy popijając gorąca kawę. Tego mi było trzeba, kofeiny...
-Lepiej już chodźmy, powiedziałem Louisowi, że idziemy kupić tylko coś do jedzenia i wracamy, a łącznie siedzimy tu już 4 godziny.-odezwał się Niall
-Byliście tu jeszcze 3 godziny przed nami, łał podziwiam.
-Kurwa, przecież Liam mówił, że o 14 mamy wywiad... A jest 13.37-mówił Zayn spoglądając na swój srebrny zegarek.
-No dobra, to my lecimy, cześć Sue, cześć Emm, a ty Zayn przestań przeklinać, chociaż w sumie możesz jeszcze tylko 2 razy, a potem wygrywam zakład.- Na twarzy blondyna pojawił się szyderczy uśmieszek, z którego nie mogłam przestać się śmiać przez następne 10 minut. Jednak musiałam się uspokoić bo oni musieli już naprawdę iść, a my zatrzymałyśmy ich tak długo. No cóż spóźnią się. Zostałyśmy same.
-Nie pomyślałabym, że oni będą tacy spoko, ale wiesz, czy oni ten tegest, są razem? - zapytała się Emm.
-Sama już nie wiem. Ale pewnie jakbym ich nie znała to na pewno pomyślałabym, że chociaż ze sobą kręcą. Przecież oni się tak obejmowali... że aż kipiało słodkością. 
-No dokładnie. To masz misję, dowiedz się czy to prawda!
-Jasne, podejdę do nich i prosto z mostu zapytam się ‘Hej, czy wy nie jesteście przypadkiem gejami, bo widziałam jak się przytulacie i pasujecie do siebie’. No na pewno powiedzą...-pokiwalam głową z dezaprobatą.
-Pożyjemy, zobaczymy.
-Chcesz może poznać resztę chłopaków? Tylko ostrzegam, są jeszcze bardziej powaleni niż Niall wpychający sobie do buzi 5 donutów. – po czym obydwie wybuchnełyśmy śmiechem wspominając tą chwilę.
-Opowiedz mi o nich.-mówiła proszącym głosem.
-No dobra. To Liam po części jest taki, jak o nim mówią. Pilnuje chłopaków i zawsze znajdzie jakieś rozważne wyjście z sytuacji. Harry ma prawo jazdy. Jest raczej spontaniczny i nie zawsze zgadza się ze słowami innych. Opowiadałam Ci przecież co zrobił ostatnio. A Louis... no Louis jest na pewno najprzystojniejszy z nich wszystkich. Wiem tyle, że mieszka sam no i boi się wysokości. Resztę znasz. W sumie to spotkałam się z nimi tylko kilka razy, a z niektórymi raz, ale wszyscy są naprawdę przemili. Najlepsze są żarty Lou, są kompletnie bez sensu a i tak wszyscy się śmieją. – zakończyłam z nadzieją, że Emm nie zobaczy lekkiego rumieńca na mojej twarzy.
-Widzę, że komuś tu się ktoś podoba, no gadaj kto! - czy ja naprawdę aż tak się zarumieniłam? Czy to możliwe? Przecież ja ich praktycznie nie znam. Chociaż przez ten jeden dzień zdążyłam ich poznać więcej niż moją klasę przez rok.
-Nikt, gorąco tu jest, wracamy już? –zapytałam.
-I tak nie uciekniesz od odpowiedzi, jeszcze się dowiem, zobaczysz.-uśmiechnęła się podstępnie? Coś w okolicy tego. Wyszłyśmy z baru i udałyśmy się w stronę mojego domu.
     
     Po godzinie:


-Jesteś pewna, że idziemy w dobrą stronę? – zapytała mnie Emm.
-Chyba pamiętam drogę do swojego domu...
-No nie byłabym tego taka pewna. Wiesz w ogóle gdzie jesteśmy?
-Szczerze? To chyba nie mam pojęcia. – Nowy Jork był taki duży, że nie trudno było się zgubić. A do tego mieszkam tu tylko 4 lata, jakoś tak. Wydaje się, że to wystarczająco dużo na poznanie, jednak dla mnie to tylko krótki okres w moim życiu, gdzie spędzam czas praktycznie tylko w znanych i lubianych mi miejscach. Postanowiłam zadzwonić do blondaska, mam nadzieję że skończyli już wywiad. – Dobra, dzwonie do Nialla, może on coś na to poradzi. – Em tylko przytaknęła głową na potwierdzenie.
-I jak? – spytała się zaraz po tym, jak schowałam telefon do kieszeni.
-Zaraz tu będzie, to znaczy za jakieś 20 minut, bo jeszcze nie skończyli. Będą wszyscy. Wiesz co było najzabawniejsze jak z nim rozmawiałam? ‘Właśnie rozmawiam z przewodniczącą programu telewizyjnego na żywo, masz pozdrowienia’.
-Haha, nie no to sławna jesteś. To co robimy przez te dwadzieścia minut?
-Proponuję kolejne ciastko, tam można kupić, chodź! – zawołałam będąc już prawie w 1/3 drogi.
-Jezu, tyle jesz, a jesteś ciągle taka chuda. Niemożliwe. – usłyszałam w oddali.

*********

-Wsiadajcie! –krzyknął Harry znowu prowadząc samochód.
-Ooo, jakaś nowa dziewczyna na horyzoncie, Harry? – Louis mówiąc to posłał mu zalotny uśmiech.
-Nie wystraszcie jej swoją głupotą. – powiedziałam i przedstawiłam Emme reszcie, po czym usiadłam koło Tomlinsona. Żebym tylko się nie zarumieniła, żebym tylko...
-Gratuluje w przerwaniu nam wywiadu Sue, na następny idziesz z nami, fani chcą ciebie poznać. Zgadzasz się? – Liam przerwał mnie z moich rozmyśleń.
-Ewentualnie, ale zastanowię się jeszcze.
-No chodź, chodź, chodź, chodź, chodź! – Namawiał mnie Lou robiąc minę proszącego kota.
Będziemy grzeczni – krzyknął Harry.
-Już to widzę. – odpowiedziałam. A Emm wybuchnęła głośnym smiechem, kiedy zauważyła że śmieje się sama zakryła dłonią swoje usta, lecz nie zdążyła tego do końca zrobić, ponieważ teraz już wszyscy razem udając Emme i jej gest tak bardzo się śmialiśmy, że rozbolał mnie brzuch.
-Zabawne, naprawdę bardzo zabawne. –powiedziała sarkastycznie, po czym udawała obrażoną. Harry ‘pogłaskał’ ją po włosach i zaczęliśmy rozmawiać dalej. Ale chwila. Harry pogłaskał ją po włosach? Dziwne. Droga do domu minęła w bardzo miłej atmosferze. Louis jakieś 10 razy tłumaczył mi gdzie byłyśmy i jak mamy wracać z tamtego miejsca do domu, Emma rozmawiała z  Zaynem, Liamem i Harrym. A Niall? Niall patrzył przez cały czas w okno myśląc o czymś. To raczej było coś, czym nie był zadowolony. Był jakiś przygnębiony. 
Obiecałam chłopakom, że niedługo znowu się spotkamy oczywiście razem z Emmą. Pożegnałam się ze wszystkimi, odprowadziłam Emm kawałek do domu i poszłam do siebie. Byłam strasznie zmęczona...

.......................................................................................................

Przepraszam, że rozdziału nie było wcześniej, brak weny i jakoś nie mam zbytnio mobilizacji, bo mało osób czyta. ;//
Miło jednak by było usłyszeć waszą opinię na temat tego opowiadania, pozdrawiam. Xx
<3


  







3 komentarze:

  1. Jeeezuniu! *.*
    Wyczuwam Ziall'a, a to dzięki komu? KABUM! Oczywiście, że dzięki mnie. Piszpiszpisz, bo ja tak to zaczynam wielbić <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie super super super!!!! Ziall - love it!!! Louis kiedy ty w końcu ją poderwiesz? hahahah Życze dużo weny
    Pozdrwiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń