czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 5.

* Oczami Niall'a *

- Więc co dalej?- spytałem się Zayn'a
- Nie rozumiem- odpowiedział chłopak, zapalając któregoś z kolei papierosa.
- Z nami?-  dopowiedziałem.
On zaszczycił mnie swoim wzrokiem i prychnął pod nosem.
- Znowu się czepiasz...- otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia.
- O co ci chodzi? Przecież nawet nie zdążyłem nic powiedzieć.
- Właśnie. zaraz zacząłbyś marudzić lub...
- Mieszkamy razem- przerwałem mu - sypiamy, ze sobą, spędzamy każdą wolną chwilę. To już trwa od kilku tygodni, ale nigdy nie usłyszałem od ciebie czułego słówka. Wiesz jak to boli?
- Widzisz, mówiłem, że zaczniesz się czepiać- zgasił papierosa i usiadł do stołu.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- oburzyłem się.
- A co chcesz wiedzieć?- uśmiechnął się cynicznie.
- Co jest między nami?- usiadłem na przeciwko niego i wyczekiwałem  odpowiedzi.
Spojrzał na mnie nieobecnie. Po chwili ocknął się i przybliżył do mnie.
- Jesteś.... moim przyjacielem.
- Co?! - zerwałem się z krzesła i od razu poczułem jak łzy lecą mi po policzkach. - Tylko?! Po tym wszystkim mi mówisz, że jestem twoim przyjacielem?
- Jezu Niall nie bulwersuj się tak - podszedł do mnie Malik i prawdopodobnie chciał mnie przytulić, lecz go odepchnąłem- No dobra jesteś moim chłopakiem - lepiej? - A teraz chodźmy do łóżka.
- Wiesz co łaski bez. Wynoszę się stąd- syknąłem przez zęby i pobiegłem po walizkę do naszego byłego pokoju.
- Ty chyba sobie kpisz!- prychnął.


*Oczami Sue*

30.05 , biwak, godzina 17:29 :


 Jesteśmy tu już 4 godziny. Nie jest najgorzej. Mieszkamy w dużym ośrodku z dala od jakiegokolwiek miasta. Razem z Emm i 3 innymi dziewczynami zajęłyśmy piętrowy domek dokładnie naprzeciwko rozległego jeziora. Wokół nas jest pełno drzew, krzewów i wszystkiego związanego z naturą. Chyba potrzebowałam takiego odpoczynku. Zdążyłyśmy się już rozpakować i poznać najbliższą okolicę. Po naszej lewej stronie mieszkali chłopacy (Sam, Jake, George, Mike i Cody), po prawej reszta dziewczyn z mojej klasy. Mam nawet kilka zdjęć.







Kilkaset metrów dalej zakwaterowali się nasi wychowawcy. Za jakieś 20 minut jest kolacja w stołówce, a potem spotkanie z nimi „w sprawach wychowawczych”. No tak, będą nam mówić o tym, że mamy w nocy nigdzie nie chodzić, żadnych krzyków, alkoholu, narkotyków i papierosów. Opowiedzą nam też pewnie co będziemy robić każdego dnia to znaczy o których godzinach są posiłki, czy inne spotkania, bo przecież co innego można robić nad jeziorem niż leżeć, albo opalać się w pełnym słońcu, którego i tak nie ma za dużo. Chociaż słyszałam, że gdzieś tu jest boisko do kosza, więc może nie będzie tak nudno. Ewentualnie jak już kompletnie nie będzie co robić, zacznę bawić się w fotografa.

Godzina 18:36 :

   
  15 minut bez sensownego gadania wychowawców to jednak stanowczo za dużo, chociaż i tak większość tego czasu spędziłam na rozmowach z Emm. Z tej całej rozmowy dla mnie ciekawe było tylko to, że jest tu boisko to siatkówki. Nie, nie do kosza. Do siatki. 





Słyszałam też jak ktoś wpadł na pomysł zorganizowania turnieju, podczas którego podzielimy się na dwie grupy po 3 zespoły i na sam koniec dwa najlepsze będą ze sobą rywalizować o ‘mistrza biwaku’ czy jak oni to tam nazwali. Chyba i tak nie mamy nic lepszego do roboty, niż wziąć w tym udział. Razem z Emm, Mike’m, Cody’m i Jake’m stworzyliśmy jedną drużynę. Zawody miały się rozpocząć za 15 minut więc poszłam do naszego domku, żeby przebrać się w jakieś krótkie, wygodne spodenki i ciemną bluzkę na ramiączkach. Stwierdziłam, że do tego wszystkiego idealnie pasować będą moje czarne vansy. W sumie to zabrałam ze sobą tylko 2 pary butów, więc nie miałam za dużego wyboru.

10 minut później:


   Słyszałam też jak ktoś wpadł na pomysł zorganizowania turnieju, podczas którego podzielimy się na dwie grupy po 3 zespoły i na sam koniec dwa najlepsze będą ze sobą rywalizować o ‘mistrza biwaku’ czy jak oni to tam nazwali. Chyba i tak nie mamy nic lepszego do roboty, niż wziąć w tym udział. Razem z Emm, Mike’m, Cody’m i Jake’m stworzyliśmy jedną drużynę. Zawody miały się rozpocząć za 15 minut więc poszłam do naszego domku, żeby przebrać się w jakieś krótkie, wygodne spodenki i ciemną bluzkę na ramiączkach. Stwierdziłam, że do tego wszystkiego idealnie pasować będą moje czarne vansy. W sumie to zabrałam ze sobą tylko 2 pary butów, więc nie miałam za dużego wyboru.

10 minut później:
 
  Kiedy byliśmy już blisko boiska poczułam, jak ktoś szturcha mnie w ramię.
-Patrz, kto nam zajął boisko. Przystojni! – krzyknęła Emm.
-Zaraz zobaczę, chwila. – odpowiedziałam, po czym skończyłam wiązać mojego buta i spojrzałam w tamtą stronę. – Rzeczywiście, nie są źli. – zobaczyłam jak spora grupka ludzi z mojej klasy idzie w naszą stronę. Poinformowali nas, że turniej odbędzie się jutro, jednak Cody jak to nie niego przystało nie dawał za wygraną. Stanął na dużym pniu jakiegoś drzewa i zaczął ‘przemawiać’.
-Wszyscy mnie słyszą? Bo chciałbym was poinformować, że ja nie będę się dzisiaj nudził. Idę z nimi pogadać. Kto chce dzisiaj grać idzie ze mną, a kto nie.. wiadomo, zostaje. – takim to sposobem wszyscy byliśmy już przy samym boisku. Zaniemówiłam. Na samym jego środku stało 10 mężczyzn. Kojarzyłam ich, nawet bardzo dobrze kojarzyłam. Od  lewej stali : Kobe Bryant, Earl Clark, Steve Nash, Dwight Howard, Pau Gasol, Jordan Hill, Steve Blake, Jodie Meeks, Darius Morris i Devin Ebanks. Ci ostatni to trzej najmłodsi zawodnicy Los Angeles Lakers. Ale co oni tu robią? Boże, jaka ja jestem głupia. Przecież nawet dali mi wolne, bo nie ma meczy przez cały tydzień. Nawet mój pracodawca mówił mi, że cała drużyna jedzie gdzieś wypocząć. Nigdy nie pomyślałabym, że akurat tutaj. Nie wiem jak to nazwać, po prostu ‘jaram się’ tym, że oni tutaj są. Po chwili wpadłam na pomysł wysłania Niall’owi sms’a.
    


‘Żałuj, że Was tu nie ma, właśnie jestem na biwaku z lejkersami. To znaczy można tak powiedzieć. Pozdrów resztę, tęsknię. Sue. X’
 

Nie odpisywał. Stałam tak więc i ciągle gapiłam się w moich ulubieńców. Podczas gdy Cody rozmawiał z nimi chyba na temat tego, że moglibyśmy zagrać razem zauważyłam, że jeden z nich ściąga koszulkę, o ile się nie mylę jest to Devin. Co za mięśnie.. Chociaż w sumie takie, na jakie każdego sportowca przystało, więc nie mam się co dziwić. Chciał chyba położyć swoje ubranie na ziemi koło siebie, lecz cofnął rękę i zaczął iść w moją stronę. Chyba rozumiecie co czułam... wyobraźcie sobie że to właśnie w waszą stronę idzie jeden z Twoich idoli... Co robisz? Stoisz jak głupia i tylko przyglądasz mu się. Przynajmniej w moim przypadku.
-Ooo, kogo ja tu widzę. Ty robisz zdjęcia podczas naszych meczów, nie? – powiedział, po czym na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. – Jestem Devin, dla znajomych Dave. – podał mi rękę na przywitanie.
-Yyy Sue, tak jestem Sue. Miło mi ciebie poznać. – odpowiedziałam nieśmiało, zdziwiona jeszcze tym, że chociaż mnie kojarzy.
-Widziałem twoje zdjęcia. Muszę przyznać, że masz talent. – jeszcze tego mi brakowało... co jeszcze.
-Powiedziałabym raczej, że mam dobry program do przerabiania zdjęć. – obydwoje lekko zaśmialiśmy się.
-Wiadomo, jednak samo zdjęcie musi być dobre, żeby po przerobieniu było jeszcze lepsze. – nie zrozumiałam za bardzo o co mu chodzi, więc szybko zmienił temat. – Twój kolega załatwił wam chyba boisko.
-Właśnie widzę, zbieracie się już? – zapytałam, ponieważ zobaczyłam jak reszta jego zespołu  idzie już w stronę swoich domków.
-Jeśli chodzi o grę to tak. Zaraz mamy spotkanie z trenerem, bo będziemy omawiać następny mecz. Ani chwili wolności... A jeśli chodzi ogólnie to nie. Zostajemy tu jeszcze do poniedziałku.
-My wyjeżdżamy w niedzielę wieczorem.
-Muszę już lecieć. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy! See you later Sue! – powiedział jeszcze, już powoli oddalając się. Czy ja właśnie poznałam się z Devin’em Ebanks’em? Nie wierzę, po prostu nie wierzę w to. Spełniłam jedno z moich marzeń. Zawsze podziwiałam go za to, że ma dopiero 20 lat, a już gra w lejkersach.
 
 Reszta dnia była równie udana jak jego wcześniejsza część. Rozegrałam łącznie 4 krótkie mecze. Przegraliśmy w finale i mieliśmy drugie miejsce, ale przecież liczy się dobra zabawa, a tej było bardzo dużo. Chociażby moment, kiedy Cody podstawił Mike’owi haka, jak ten biegł do serwu, a potem obydwoje rzucili się na siebie łaskocząc się nawzajem. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Aaa no i nie mówiłam Wam jeszcze, że oni są ze sobą już od kilku miesięcy? Nie? To teraz już wiecie. Są tacy słodcy. Niech się cieszą, że mają taką klasę, która ich akceptuje. Gorzej jest w szkole.
 
 
Godzina 5:17 :

 Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na godzinę. Kto mógłby o tej godzinie do mnie dzwonić. Zobaczyłam na moim wyświetlaczu nieznany numer. Odebrałam.
-Dzień dobry, mam nadzieję, że pani nie obudziłam. Dzwonię z informacją na temat Niall’a Horan’a. Dzisiaj w nocy znalazł się u nas w szpitalu...
 
 
.....................................................
 
C.D.N.
Reszta w następnym rozdziale ;)
Chciałabym tylko powiedzieć, że ten napisałam wspólnie z Elizą, ona napisała część dotyczącą Zialla, a ja reszte.
Także tego, dziękuje! <3
Jak macie jakieś pytania, to możecie się ze mną skontaktować za pomocą mojego tt (Zuzia_W1D) lub bezpośrednio na blogu.
Pozdrawiam, Zuzia. xx


3 komentarze:

  1. OMG!! Niall jest w szpitalu! Zayn coś ty najlepszego narobił!! Sue i Dave ciekawie
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, chciałabym Cię poinformować o nowym rozdziale na http://my-personal-angel.blogspot.com Zapraszam i pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń