sobota, 23 marca 2013

Rozdział 4.



28.05

  Jest już środa. Jeszcze tylko 31 dni do wakacji. Tylko 31 dni do wolności. Całe szczęście, że w piątek  jedziemy na tydzień na biwak z klasą. Nie wiem jak wytrzymam z tymi nudziarzami, ale lepsze to niż nauka. Dobrze, że mam chociaż Em. No może jeszcze z kilkoma chłopakami z klasy da się pogadać. Jeszcze chyba nigdy „klasowo” nie zwialiśmy z lekcji. Czemu? ‘Ale po co, będziemy mieć tylko przez to problemy.’, ‘Nie idę. Nie chce słuchać moich wydzierających się przez to rodziców’, ‘Nie chcę opuszczać materiału i potem nadrabiać’. Zdarzają się nawet tacy, co po prostu wolą siedzieć na lekcji i się uczyć, pozdrawiam ich serdecznie. Dobrze, że moja mama mnie rozumie, mój wiek, to co robię. Zawsze przymyka trochę oko na moje zachowanie, z resztą mówiła mi, że sama tak była w młodości. Naprawdę współczuje niektórym z mojej klasy, że nie mogą się zrywać z lekcji. Jeśli wyczuliście ten sarkazm..
  Od rana mój humor był bardzo dobry. Pomijając już to, że nawet chciało mi się iść do szkoły. Było tylko 5 lekcji, przeżyłam. Po zajęciach poszłam jeszcze z Emm do Subway’a. Mhm, kanapki to tam robią przepyszne. Rozmawiałyśmy trochę o wczorajszym dniu z chłopakami. Stwierdziłyśmy, że zachowanie Nialla w samochodzie musi mieć coś na rzeczy. Może to prawda o nim i o Zaynie ? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głośny dzwonek mojego telefonu. Niall? Ale co chce ode mnie Niall?
-Halo, Sue? – odezwał się ktoś w słuchawce. Stanowczo nie był to głos blondyna.
-Tak. Ale z kim rozmawiam?
-Z Harrym Potterem. - usłyszałam cichy chichot.
-Jasne, myślałam że z Jack’iem Sparrow’em.
-Hej, Sue spokojnie, nie miałem Twojego numeru. Robisz coś dzisiaj?
-Chyba nie, ale nigdzie nie ide, jak nie dowiem się z kim rozmawiam. – odpowiedziałam, chociaż domyślałam się, że to Lou.
-Zobaczysz o 19 jak chcesz.
-Dobra, ewentualnie może być. Mogę chociaż wiedzieć, gdzie idziemy?
-Też zobaczysz. Do 19! – powiedział i rozłączył się, tak teraz już byłam pewna, że to Tomlinson... Ten głos... Z resztą, nie ważne. Może mu się troszkę milej zrobi, jak udam że nie wiem z kim rozmawiałam.

Godzina 18.59:

Cieszyłam się na myśl, że wyjdę gdzieś z Louisem, chociaż zarazem stresowałam? Tak, chyba to dobre określenie. Wyjątkowo polubiłam go przez ten krótki czas.  Usłyszałam, jak ktoś wchodzi po schodach i powoli otwiera drzwi do mojego pokoju.
-Niespodzianka! – krzyknął.
-O, Louis ?! – powiedziałam udając zdziwienie, po czym poczułam przy sobie jego ciepłe ciało.
-Domyśliłaś się, że to ja. Prawda? – usiadł na fotelu, - Wiedziałem, że ten Harry Potter mnie wyda. No wiedziełem, no. – lekko złapał się za głowę.
-A ja myslałam, że rozmawiałam z Jack’iem Sparrow’em. Zniszczyłeś moje marzenia.
-Oj przepraszam.-podbiegł i przytulił mnie już 2 raz dzisiaj. Nie powiem, naprawdę miłe uczucie.
-Dobra już, dobra. Rozumiem, że poznałeś już moją mamę skoro wszedłeś do mojego domu?
-Yyy, no tak jakby. Wszedłem sam. Drzwi miałaś otwarte, nie moja wina. Ale przywitałem się z Twoimi rodzicami, przysięgam. Twoja mama kazała mi wejść na góre, więc jestem. A tak naprawdę to chyba dzwonek ci się zepsuł. – powiedział Lou.
-To teraz na wszelki wypadek zapisz sobie mój numer.
-Tak właściwie to mam od Nialla już. Poczekaj chwilkę. – wziął mój telefon i coś wystukał. – Tutaj masz mój. Idziemy ? I od razu wyprzedzę Twoje pytanie, nie nie dowiesz się gdzie. – jego kąciki ust lekko podniosły się ku górze.
-Nie mam wyjścia.- powiedziałam i udaliśmy się w miejsce wybrane przez Louisa. Mam nadzieję, że to nie jest żadna restauracja, albo coś w tym stylu, bo raczej nie ubrałam się zbyt stosownie. Krótkie spodenki, cienkie czarne rajstopy, niebieskie martensy, czarna podkoszulka i dżinsowa kurtka z ćwiekami. Strój chyba bardziej na dyskoteke. Tak to jest, jak nie zna się miejsca, do którego się idzie. Lou miał na sobie czarne rurki, białe krótkie vansy, białą bluzkę i szary sweter. Z jego ubrania nie mogłam nic wywnioskować, wygląda tak na co dzień. Zostało mi czekać.

Po 30 minutach :

Dojechaliśmy na miejsce. Szkoda, że musimy już wysiadać, bo Tomlinson tak pięknie śpiewa, że mogłabym słuchać go dzień i noc. W oddali widziałam budkę, na której widniał napis „BILETY”. Byliśmy na jakiejś polanie zarośniętej drzewami. Zauważyłam nawet dwa dzikie koty. ZOO ? Louis zabrał mnie do Zoo?
-Mam nadzieję, że nie boisz się krwiożerczych zebr, żyraf i niedźwiedzi? – zapytał mnie brunet.
-Powiedzmy, że nie. – kupiliśmy bilety i poszliśmy wyznaczonym szlakiem.
  Zobaczyliśmy już małpy, żyrafy, lwy, hipopotamy i żółwie. Przyszedł czas na to, czego się obawiałam. Nie chciałam już teraz pokazywać swoich największych słabości.
-Chyba nie było tak źle, na razie nic nas nie pożarło. Co ty na to, żebyśmy zobaczyli jeszcze niedźwiedzie i poszli do mnie? – powiedział Lou, a ja niestety przystałam na propozycję potakując głową. Kiedy doszliśmy do miejsca, gdzie znajdują się duże stworzenia o brązowej sierści stwierdziłam, że nie będę się do nich za bardzo zbliżać, lecz chłopak pociągnął mnie szybko za rękę i zaprowadził pod samą ‘przegrodę’ . Zaczął machać do jednego z nich.



-Możemy już iść? – powiedziałam od razu.
-Czyli jednak się boisz? – mówiąc to ruszał jedną brwią w górę i w dół, zabawnie przez to wyglądał. – Chodź, pokażę Ci coś. – złączył nasze ręce i poprowadził je na sam czubek głowy niedźwiedzia. – Widzisz, nic Ci nie zrobi. – uśmiechnął się do mnie i drugą ręką objął moje barki. Na początku straszliwie się trzęsłam. Bałam się jak nigdy. Z czasem moje serce przestawało bić coraz szybciej. Przy nim czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, żę rzuciłby się na ratunek w razie niebezpieczeństwa, bo pomimo tabliczki na której były opisane te zwierzęta i napis ‘Nie bój się, nie są groźne, lesz prosimy nie karmić i nie dotykać’ nie byłam spokojna. Tą piękną chwilę, bo z pewnością mogę powiedzieć, że taka była przerwał nam jakiś człowiek.
-Nie wolno dotykać zwierząt! – krzyczał biegnąc w naszą stronę. Widząc to szybko udaliśmy się do samochodu. Po wejściu podziękowałam jeszcze Tomlinsonowi, nie wiem tak naprawdę za co, ale podziękowałam i tak jak planowaliśmy udaliśmy się w stronę jego domu.
   Znowu razem śpiewaliśmy piosenki (Up All Nigdt-1D,Fun-Some Nights,Olly Murs-Dance With Me Tonight i piosenka z Shreka-All Star). Ta ostatnia wyjątkowo zapadłą mi w pamięć, śmiałam się tak głośno, że brzuch mnie rozbolał i musiałam na chwilę wysiąść z samochodu. Po 45 minutach poczułam jak auto zatrzymuje się. Brunet podszedł i otworzył mi drzwi. Mieszkał w piętrowym, zbudowanym z czerwonych cegieł domu. Pomimo tego, że jego powierzchnia nie była duża w środku panowałą przytulna atmosfera. Na dole znajdował się salon z czarną kanapą i dużym telewizorem plazmowym połączony z kuchnią, w której chyba były jeszcze pozostałości po ostatniej imprezie chłopaków. Podłoga obita była drewnianymi panelami, a ściany przyozdabiały obrazy i liczne zdjęcia z życia Louisa. Góra domu była tak samo piękna jak reszta. Brunet naprawdę miał dobry gust.







-Strasznie przepraszam za ten bałagan. – zaczął szybko sprzątać różne rzeczy z podłogi, żebym mogła dalej przejść – Niall i Zayn ostatnio u mnie byli. Na przyszłość nie radzę ich wpuszczać razem do domu. – powiedział lekko zawstydzony, kiedy usiedliśmy już w salonie.
-Zapamiętam! Wiesz może która godzina? Ostatnio wróciłam chyba troche za późno i  moja mama była wkurzona. – zapytałam. Naprawdę nie chciałam tym razem się zbytnio spóźnić.
-Dwudziesta pierwsza trzydzieści cztery. – od razu posmutniał. – Odwieźć cię do domu ?
-Jak to nie problem?
-No co ty, oczywiście, że nie.

  Jak dojechaliśmy, to na pożegnanie przytuliłam jeszcze Louisa, a ten pocałował mnie lekko w policzek. Kątem oka zauważyłam jak jego policzki robią się czerwone. Co dziwne poczułam to samo u siebie. Żałuję, że musiałam już iść, ale wolę na razie ‘żyć z mamą w zgodzie’. Przynajmniej może przestanie mnie tak kontrolować.

.........................................................................

Jest 4 rozdział. Znowu nic się nie dzieje, ale już niedługo pojawi się nowa postać, która troche namiesza ;)
Miło by było, jak by znalazło się kilka komentarzy pod tym postem . xx
A, no i jeszcze jak ktoś chce, to to moje konto na   tt : Zuzia_W1D

4 komentarze:

  1. Uuu Oni są słodcy ;) Cziekawe kiedy Lou wkońcu zbierze się na odwagę i powie o swoich uczuciach?? I czekam na Ziall'a *.* Życze weny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosiłaś mnie o opinię na temat twojego bloga, ale nie jestem pewna czy to dobry wybór bo ja też dopiero zaczynam ;)
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę stwierdzić, że jeśli się postarasz i dobrze przemyślisz tą historię może być naprawdę ciekawie. Jak na razie jeszcze wszystko się może zdarzyć, co jest ekscytujące dla czytelnika (przynajmniej dla mnie ;)). Widać, że się rozkręcasz i każdy kolejny rozdział jest lepszy. Jeśli chodzi o sprawy "techniczne" to zdarza ci się czasem zrobić jakąś literówkę, ale poza tym wszystko jest ok. Jeśli możesz daj mi informacje na tt (KateG277) o nowy rozdziale. Chętnie przeczytam.
    Życzę weny i świetnych pomysłów ;) Xx

    P.S. NIGDY nie pisz, że nie jesteś zadowolona z tego co napisałaś! Jeśli ty będziesz tak sądzić, to czytelnik również. Gdy nie jesteś przekonana czy rozdział jest dobry, poczekaj z jego publikacją do następnego dnia. Przeczytaj jeszcze raz i może wpadniesz na pomysł ja go "ulepszyć" jeśli faktycznie zajdzie taka potrzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo,bardzo,bardzo dziękuję :)
      Oczywiście, będę informowała o nowych rozdziałach, pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie ma za co :) Xx

      Usuń